10/13/2012

Owczym okiem na książkę #35 John Saul - Kronika Blackstone (4) - W cieniu zła: Chusteczka

W miasteczku Blackstone źle się dzieje. W krótkim czasie doszło do trzech szokujących samobójstw, zdaje się, że nad lokalną społecznością ciąży jakieś przekleństwo. Niektórzy zaczynają łączyć całą sprawę z ponurym domostwem górującym nad miastem. I słusznie. Za zamkniętymi bramami zakładu psychiatrycznego kryją się mroczne tajemnice, które mają niedługo ujrzeć światło dzienne. Kto stoi za serią wypadków? Komu tak bardzo zależy na zniszczeniu poszczególnych mieszkańców Blackstone? Jakie przerażające wspomnienia wyparł z pamięci Oliver Metcalf? Czy wydarzenia sprzed lat łączą się w jakiś sposób z serią samobójstw? Na te - i wiele innych pytań - czytelnicy odpowiedzi już nie poznają, bo W cieniu zła... to ostatnia część Kroniki, która ukazała się na naszym rynku. Nic więc dziwnego, że większość osób, które miało okazję zapoznać się z serią wspomina ją jako mdłą i nieciekawą. Wielka szkoda, bo z każdą nowelką coraz silniejsze wrażenie, że naprawdę warto dotrwać do końca.

Po pierwsze - w końcu wyklarowała nam się "obsada" pierwszoplanowa. O ile zdążyliśmy już zapałać sympatią do Rebeki, o tyle ciekawa byłam jak Saul poprowadzi Olivera. Poprzednim razem nazwałam go postacią płaską i nijaką. Na szczęście w Chusteczce autor poświęcił mu znacznie więcej uwagi, lepiej przybliżył charakter i w końcu dowiedzieliśmy się czegoś na temat traumatycznego dzieciństwa Metcalfa. Na dodatek dorzucił dodatkowe smaczki w postaci zamierzchłych sporów rodzinnych, także nie ma na co narzekać.

Z drugiej strony podążamy za Rebeką. Można powiedzieć, że po pożarze trafiła z deszczu pod rynnę. Podobnie jak wcześniej Marta Ward, Germaine i panna Clara to jedne z tych postaci, którym życzy się rychłej śmierci w męczarniach. I właśnie rychła śmierć w męczarniach je czeka. Nie, nie spoileruję. Historia wciąż budowana jest na tym samym schemacie: wstęp+retrospekcja, tajemniczy podarek, zgon. Zapewne w innej sytuacji ta przewidywalność byłaby męcząca. Tutaj właściwie nie przeszkadza, po przekroczeniu półmetka wiemy, że jest to nieodzowny element fabuły, który po prostu odhaczony być musi. A fakt, że Saul zamienia swoje postacie na krwawą miazgę (dosłownie i w przenośni) przy pomocy coraz bardziej wyszukanych środków tylko lekturę uprzyjemnia. Jeśli jest się fanem zamieniania bohaterów na krwawą miazgę, rzecz jasna.

Ciekawa intryga, zgrabnie budowane napięcie i spora dawka makabry. I póki co na tym skończę, przede mną jeszcze dwa odcinki, stay tuned.

Owca ocenia: 8/10
In the shadow of evil: The handkerchief | DaCappo | 1997