12/30/2012

TOP 6 Najbardziej popaprane kreskówki

Fragment grafiki Cartoon Network Size-Chart by ~lord-phillock on deviantART
Zbliża się koniec roku, czas wszelakich list i podsumowań. Dość już wisi w Internecie best of'ów... - zresztą Owca nie jest na bieżąco, w zasadzie z niczym. Ale lubi listy i podsumowania.

#6#
Włatcy móch
Długo się zastanawiałam, czy umieścić to-to na liście - miałam zamiar skupić się raczej na kreskówkach kierowanych do dzieci, a taką Włatcy móch z całą pewnością nie są. Problem w tym, że chyba tylko wśród dzieci i młodzieży gimnazjalnej znaleźli się amatorzy serialu.

Fabuły streszczać nikomu nie trzeba. To, co miało być "polską wersją South Park" okazało się ogromnym niewypałem (a przy tym komercyjnym sukcesem), nijak mającym się do oryginału. Odcinki dłużą się niemiłosiernie, postacie są beznadziejne, humor to dno i trzy metry mułu, a jedyne, co widz - szczególnie ten młody - wynosi, to teksty z serii "bo ona nie ma wacka" i "Czesio złapał muchę". Na trzeźwo nie idzie oglądać.

#5#
Owca w wielkim mieście
Mogę zacytować Wiki? To nie z lenistwa, naprawdę. Zwyczajnie nie mam pojęcia, o czym kreska tak naprawdę była, a jedyne co kojarzę, to seria scen w mniejszym lub większym stopniu trzymających się kupy.

"Serial opowiadał o ciężkim życiu owcy o imieniu Owca z farmy Far Mera Jana. Owcę tego (w rodzaju męskim) ściga generał Konkretny, szeregowy Równoległy, Wściekły Naukowiec (jednak wszyscy go nazywają Szalony Naukowiec, czego on nie znosi) i Panią Szmalbogacką która nosi perukę ze stalowej wełny (często bije nią Owcę) oraz cała armia żołnierzy zrzeszonych w Tajnej Organizacji Militarnej, aby wykorzystać go do działa napędzanego owcą (tak się składa, że Owca jest jedyną owcą pasującą do tego działa).

Każdy odcinek składa się z trzech części rozdzielonych reklamami, najczęściej firmy Oksymoron, a kończony jest występem Gadającego Szweda (raz, w ramach wyjątku, chorego Szweda zastąpił Gadający Norweg)".

#4#
Bliźniaki Cramp
Rzecz dzieje się w Mydlinowie, mieścince utrzymującej się głównie z fabryki mydła pana Winkle'a. Raz do roku mieszkańcy Mydlinowa obchodzą Dzień Mydła (?), kiedy to całe miasteczko tonie w mydlinach z fabryki, na obrzeżach miasta znajdują się bagna rodem z Nowego Orleanu, na których żyje rodzina Błotniaków, w tym liliput Tony w rozmiarze XXS, a karnacja postaci występuje w takim kolorze, na jaki akurat kliknie się grafikowi. Kolor skóry wahający się między fioletowo-niebieskim, mdli-mnie zielonym a kanarkowożółtym może być wynikiem życia "przez płot" z fabryką wyrzucającą chemikalia za rzeczony płot. Ale może też być - i prawdopodobnie jest - kolejnym wymysłem gościa, który spreparował tak cudaczne dzieło.

Co było najbardziej przerażające? Dziwaczna rodzina Marie, przyjaciółki naszego main hero. A co irytowało najbardziej? Dodatkowy przerywany kontur dookoła wszystkiego. Dostawałam oczopląsu.

#3#
Krowa i kurczak
Krowa i kurczak to rodzeństwo, dzieci pary nóg, przypuszczalnie męskich i żeńskich. Obok nich w kreskówce pojawia się czerwony diabeł - nasz główny antagonista - w różnych wariacjach kubraczków i nakryć głowy, ale absolutnie zawsze występować musi z gołym tyłkiem. Muszę kontynuować?...

Oczywiście zboczenie na tle tyłków i diabłów widoczne jest w innych cartoonowych produkcjach. Nie można zapominać o pawianowym tyłku z Jam Łasica czy diabło-homaro-transwestycie z Atomówek. Ale sama... z braku lepszego określenia, linia fabularna w połączeniu z komórką rodzinną o jakiej Salvadorowi D. się nie śniło sprawia, że to właśnie ten tytuł trafia na podium.

Z ponadprzeciętnego stopnia durnoty i ogólnego popieprzenia fabuły musieli zdawać sobie sprawę nawet ludzie od ramówki CN, jeśli dobrze pamiętam, Krowa i kurczak leciało tylko wcześnie rano i tuż przed przerwą nocną.

#2#
Chojrak, tchórzliwy pies
Nieproporcjonalny różowy ratlerek z dziurą w trzonowcu (od patrzenia na tę, bolą zęby) mieszka na środku zadupia z właścicielami, parą emerytów w okularach o szkłach jak denka od butelek. Tylko Chojrak może uratować swoją przyszywaną rodzinę przed chordą potworów i dziwadeł, które nawiedzają farmę częściej, niż świadek Jehowy mieszkańców wieżowca.

Nie wiem, co przerażało mnie bardziej - realia, w jakich osadzona była kreska same w sobie, popieprzone stwory, Muriel i Eustachy Motyka pozbawieni źrenic, czy sam Chojrak. Faktem jest, że w wieku lat dwunastu czytałam Herberta, Smitha i Mastertona, ale kiedy tylko słyszałam na Cartoon Network Szanowni państwo, czas na film... momentalnie zmieniałam kanał. Brrr.



#1#
Teletubisie
Okej, to nie kreskówka. Ale "kreskówki/programy dla dzieci" kiepsko wygląda w tytule posta.

Nie mam pojęcia o czym są Teletubisie i choć Wikipedia zarzeka się, że nijaki Andrew Davenport popełnił scenariusz - Owca realizacji jakiegokolwiek scenariusza nie dostrzega. Chyba, że proces twórczy polegał na rozłożeniu na podłodze ogromnego arkuszu papieru, wypisaniu na karteczkach do notowania wrażeń z badtripów autora, włączeniu wentylatora i sklejeniu odcinka z karteczek, które leżały najbliżej siebie.

Wikipedia twierdzi również, że seria zyskała uznanie wśród psychologów dziecięcych na całym świecie, emitowana jest w ponad stu krajach i w ogóle jest świetna tak, że ja nie mogę. Przeznaczona jakoby dla dzieci w wieku 1-4, zakładam zatem, że jej zbawienny wpływ na milusińskich ma coś wspólnego z kolorami/kształtami/ruchem/czymkolwiek. Nie będę pytać, kto puszcza bajki rocznym dzieciakom (choć mnie korci). Ale w wieku przedszkolnym, czyli lat sześciu, obejrzałam jeden odcinek. I byłam przerażona.

Banda dziwacznych stworów i jeszcze bardziej dziwacznych urządzeń błąka się w tę i nazad po ekranie, w kółko sepleniąc te same słowa bądź frazy (kiedy scenarzystę poniesie), słowo "wątek" traci znaczenie a całości dogląda słońce o twarzy bobasa, które śmieje się z nie wiem czego. Trauma.