2/09/2013

Wzięli i popsuli


Bo w plecach tak mnie łupie, że ani wyprostować się nie idzie, ani zgiąć się nie idzie. I odmawiam opuszczenia mojej nory. I spać nie mogę.

#1# Harry Potter dla dorosłych
Będąc ostatnio w empiku, zawędrowałam do działu literatury młodzieżowej. Na fali sentymentu i poświątecznego rozczulenia stwierdziłam, że chcę skompletować Harry'ego. I co? Szok, bo na półkach stoi zupełnie inne wydanie, po starym ani śladu. Prawdopodobnie nikogo, kto mniej więcej śledzi rynek wydawniczy to nie zdziwi. Ale ja nie śledzę i nie miałam pojęcia, że przywędrowało do nas wydanie "dla dorosłych", będące kiepską kalką oryginalnego brytyjskiego wydania (dla dorosłych... btw, nie wiem, jak MR się to udało, ale wydanie niby identyczne, a jakieś takie byle jakie). 
Po pierwsze, po co w ogóle robić "wersję dla dorosłych"? Jak, dorosły czytelniku, chcesz się cieszyć opowieścią, jeśli nie cieszą cię cudne ilustracje Mary Grandpré? I jak można sprzedać komuś Harry'ego bez cudownego tekściku Jeśli sądzisz, że w dobie komputerów sztuka czytania zanika... Wydania dla dorosłych ssą. Są brzydkie, nieciekawe, nie przyciągają wzroku, nie pobudzają wyobraźni i przede wszystkim nie mają tego magicznego 'czegoś'. 

A jakość papieru jest do dupy.

#2# Dziewiąty sezon Scrubs

Czyli jak dużo to zbyt dużo.

Scrubs było serialem idealnym, z cudownie dobraną obsadą, świetnymi dialogami, była masa śmiechu i trochę łez. Było fajnie i głupkowato, ale nie miałko (Ben? Pacjenci od przeszczepów? Możecie już płakać). Nawet postacie drugo- i trzecioplanowe były genialnie wykreowane i zdobywały sympatię widza w parę sekund. To jeden z tych sitcomów, które z każdym odcinkiem stawały się lepsze. I co najważniejsze, nigdy nie męczyły. JD i Turk to najlepszy bromance w historii seriali. Evah. A takie wyznanie dużo mnie kosztuje, bo szczerze mówiąc, nie jestem jeszcze emocjonalnie gotowa na przyznanie, że istnieje coś lepszego od Chandlera i Joey'ego ;) Ale ostatecznie Chandler i Joey nie śpiewali o kupce i wyrostku.

Końcówka ósmego sezonu była cudowna i lepiej nie można było sobie tego wymyślić.

A potem przyszli producenci i powiedzieli "hej, chodźcie zrobimy jeszcze trochę pieniążków". I wszystko poszło w krzaki. Gdzie cieć? Gdzie Carla? Gdzie 80% starej ekipy? Kiedy za sukces serii odpowiedzialni są gównie ludzie, nie da rady ich zastąpić, choćby nie wiem jak utalentowanymi aktorami. A już tym bardziej tymi niezbyt utalentowanymi, którzy ni cholery nie potrafią wykrzesać z siebie komizmu.

Przyznajmy szczerze - każdy kto widział dziewiąty sezon odetchnął z ulgą kiedy dobrnął do końca. A potem wyrzucił to-to z głowy i udaje, że nie wie o co bangla.

#3# Puk, puk...
Kto tam? Axl. 

Knockin' on Heaven's Door to jedna z tych pięknych, ponadczasowych piosenek, które ujmują nie tylko tekstem, ale i prostotą - oto muzyk, który bez żadnych ą i ę potrafi w nieco ponad dwóch minutach zawrzeć całą paletę emocji, ścisnąć za serducho i wywołać małe katharsis. U mnie przynajmniej - puśćcie mi Dylana ze trzy razy i łzy staną mi w oczach. Dorzućcie Unchained Melody i poryczę się jak bóbr :3

A potem nastał Axl. Po apetycie na destrukcję przyszedł apetyt na epickość, ego Axla eksplodowało i wraz z kolegami spłodził między innymi cover Dylana. I umoczył, umoczył potężnie. Bo piękno Knockin'... polegało na prostocie i emocjach. A Gunsom wyszła pięciominutowa epicka ballada, niby ładnie, niby pięknie, ale to już nie to samo. Zbyt dużo się dzieje, zbyt wiele axlowego piania, zbyt dużo. I wszystko, co niosło ze sobą oryginale wykonanie gdzieś się w tej epickości zawieruszyło.

#4# Syf, kiła i mogiła

Znaczy te, studia. Nie wiem czy wiecie, ale nie ma już indeksów. Bo wszystko jest teraz elektroniczne, USOSWeby, szmery, bajery, no niepotrzebne te dodatkowe papierzyska. Problem w tym, że potrzebne. Więc zamiast indeksu jest karta ocen. I nikt nie wie o co bangla, wykładowcy nie wiedzą za co mają właściwie wystawiać ocenę, gdzie mają ją wpisać i do czego są tak właściwie uprawnieni, a do czego nie. A żeby nie było zbyt łatwo, wprowadzono koordynatorów przedmiotów. Znaczy, że jeśli masz studencie pecha i twój wykładowca nie jest akurat koordynatorem, musisz dowiadywać się kto nim jest, co to za człowiek, gdzie bytuje, jak wygląda. A jak już się tego wszystkiego dowiesz, przyjdziesz, wystoisz się dwie godziny pod gabinetem z całym rocznikiem - bo zbyt łatwo było, kiedy oceny wystawiali i podpisywali ludzie, którzy cię uczą - okazuje się na przykład, że siedem osób nie ma wystawionych ocen. I jak akurat jesteś wśród tych siedmiu osób, piszesz do swojej profesorki z pytaniem, a ona na to, że przecież oceny wystawiła absolutnie wszystkim - cholera cię trafia.

Nie wspomnę już, że wysrywanie, za przeproszeniem, tych kart na ławki i parapety to czysta poezja :3

#5# Mniej niż 9g cukru...

Jak to, mniej cukru?... Halo? Panie producencie? Płatki śniadaniowe je się właśnie dla cukru!

Gdybym akurat unikała cukru, zapewne unikałabym również płatków śniadaniowych. Gdybym chciała zjeść uber-zdrowe śniadanie, nie kupiłabym go w plastikowej torbie. 

Dobra, przyznaję, nie jadłam płatków śniadaniowych z nową formułą. Ale "nowe formuły" nigdy nie idą w parze z "lepszym smakiem" i już.