3/25/2014

The Walking Dead 4x15 || Us


W tym tygodniu z leciutkim poślizgiem, ale też ze zdwojonym entuzjazmem. Znaczy, nie do końca, bo pisanie recapów 24h po fakcie ssie, bo chociaż nie wchodzę na Tumblr i omijam wszelkie mety i spoilery szerokim łukiem, to przed napisaniem każdego zdania tak czy siak słyszę ten cichutki głosik z tyłu głowy, pytający, czy to aby na pewno moja własna myśl, czy może zasłyszana opinia. Czyli w sumie nie dość, że z poślizgiem, to jeszcze bez entuzjazmu. Jak żyć. I spójrzcie, kolejny zamordowany króliczek :3



!SPOILERY!

Eugene w jednym ma rację, zombie ankylozaury to jest całkiem zabawna myśl. Ale laski na to nie wyrwie. Nawet, gdyby rzeczona laska była hetero. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jakim cudem udało mu się przekonać tylu ludzi, że jestę naukowcę i ocalę świat. Mullet pozostaje moim koronnym argumentem. I wciąż tego gościa nie lubię. Ale dziś zasłużył na ciasteczko wmanewrowaniem grupy w pomoc Glennowi i Tarze. Podejrzewam, że jest to pierwsze i ostatnie ciasteczko dla Eugena, więc niech je doceni.

I okej, motywacja Abrahama jest całkiem sensowna. Kurczowo trzyma się tego, co zna, chwycił się ostatniej deski ratunku, ostatniej misji i desperacko chce w nią wierzyć. Pozostaje pytanie, jak zdołał przekonać Rositę, która zdaje się patrzeć na Euegene'a z mocnym przymrużeniem oka. Ale znów, być może wszystko sprowadza się do posiadania celu, jakiegokolwiek. A Rosita jest świetna i mam ogromną nadzieję, że dostanie więcej miejsca w fabule. I że Abraham w porę się opamięta.

D'aaaw, Rick i spółka w takiej sielankowej scenie. Ale mają przesrane w finale.

Rick się uśmiecha. Znaczy, że zaraz znowu dostanie łopatą w twarz. | źródło: klik

W końcu ktoś docenił bagnety. 

Czyli Joe i kumple wątpliwej reputacji nie są jednak Myśliwymi? Meh, jakoś stracili na uroku. Jeśli miałam jakiekolwiek wątpliwości zostawienie trupa kolegi mąciciela je rozwiało. Coś czuję, że Mary zrobiłaby z niego użytek. Ale po kolei, wróćmy do Joe. Jego też nie lubię. To badass, nie przeczę. Tyle, że nie ten typ badassa, z którym chciałoby się utknąć podczas zombie apokalipsy. Czy awarii windy. Nawet jeśli przyjmiemy, że facet po prostu szybko się przystosował do nowych realiów, to come on, wszystko w jego postawie krzyczy degenerat! Żaden martwy króliczek dany Darylowi nie wykreśli go z mojej czarnej listy, oh no sir. Also, panowie szli tropem Ricka aż do torów. Przepraszam za dosadność, ale kurwa mać. Wszyscy wszystkich tropią, tylko jeden Daryl stoi jak ta sierota w barze sałatkowym.

źródło: klik
Glenn ma poncho Daryla! Good, keep the legacy alive. Taki mam headcanon: Glenn zabrał poncho dla Daryla, bo wiedział, że jeśli ktoś miał szansę przeżyć, to właśnie on. I kiedy już się spotkają odda mu je ze słowami, że wziął na przechowanie. I Daryl znów poczuje miłość i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Albo po prostu: wszyscy będą żyli. To już sukces. A Glaggie jest razem od pięciu minut i już zdąrzyli się z powrotem zrosnąć biodrem. Ale dobrze, potrzeba nam jakiegoś promyczka nadziei.

Że Mary zjadła Beth przyjęło się już chyba do fanonu w minutę po premierze i nawet przy wszystkich manewrach wymijających nie byłam w stanie tych obrazków uniknąć. Wiecie, tylko żartowałam z tym Beth jerky. Ludzie internetów powiązali ją i słoneczniki z obrazami w domu plądrowanym przez Michonne i Carla. Creepy creepy. I czyżbyśmy wracali do naszej teorii o fanatykach religijnych? Widzieliście w trailerze finału ten urywek z pokojem pełnym świec i (chyba) figurek Matki Boskiej? I w tle widać kawałek napisu, krojem liter podejrzanie podobnego do napisów Sanktuarium/Terminus (to to samo jeśli dobrze rozumiem?). Mary zjadła Beth. Albo złożyła ją w ofierze. A potem zjadła. Nie spocznę, póki ktoś kogoś nie zje w tym serialu.

źródło: klik

Nawet jeśli odsuniemy na bok skojarzenia z obrazami, jeśli znajdziemy bezpieczne miejsce pełne jedzenia, które nie jest w żaden sposób zabezpieczone, a w środku wita nas miła starsza pani - wiadomo, że starsza pani wcale nie jest miła. Bo kto nie używa żadnych środków bezpieczeństwa? Ktoś, kto doskonale wie, że ich nie potrzebuje. Ktoś, komu nasze przybycie będzie bardzo na rękę. Jak to szło? Złapiesz więcej much na miód niż na ocet.

Wiecie, co jest w tym wszystkim najbardziej makabryczne? Całkiem możliwe, że Glaggie i spółka dostaną fricassée de Beth i nawet się nie zorientują. Możliwe, że zobaczą gdzieś ślady jej obecności - żółte polo, które ciężko przegapić czy sweterek - ale żadne z nich nie będzie miało pojęcia, że to ubrania Beth. A kto jako jedyny te ciuchy na Beth widział? Daryl. Daryl, który jest w samiuteńkim ogonku i prawdopodobnie dotrze do Sanktuarium jako ostatni. Jeszcze dwa tygodnie temu powiedziałabym, że nie mają jaj, żeby taki pomysł pociągnąć, ale Lizzie dała mi pokłady nowo odkrytej wiary w AMC. Yup, nie mogę się doczekać finału.