Ewa Mroczek - Tylko ciało, Adrian Miśtak - Worek, Tomasz Golis - Pokój do wynajęcia, Sebastian Imielski - Kraina, E.K. Jozpas - Testament ciotki Stefanii, Paweł Dałek - Królowa jednego wieczoru, Paweł Paliński - Krawaty Koltaya, Agnieszka Majchrzak - Stary las, Marcin Dobrowolski - Powrót do domu, Aleksandra Zielińska - Uważaj! Nadchodzi burza, Marcin Kryszczuk - Cena sztuki, Daniel Greps - Październikowa opowieść, Tomasz Fenske - 2:31, Krzysztof Gonerski - Potwór, Kazimierz Kyrcz Jr & Łukasz Radecki - Zmysły, Marek Sobolewski - Nie oglądaj się za siebie + wstęp autorstwa Łukasza Orbitowskiego
O Pokoju do wynajęcia Owca wspominała przy okazji Siedliska autorstwa Kazimierza Kyrcza, jednego z autorów wymienionych powyżej. Wspomniała bez większej sympatii, w kontekście niedorobienia całego wydawnictwa. I właśnie o tym niedorobieniu Owca Wam opowie.
Na całość składa się szesnaście (a w zasadzie piętnaście, Owca nie ma zamiaru brać pod uwagę Powrotu do domu. Panie Dobrowolski, my również znamy te słynne 'urban legends', dlaczego postanowił nas pan uraczyć streszczeniem?) opowiadań polskich autorów. W założeniu miało grozą powiać. Powiało, i to jak. Tyle że grozy, a nawet zgrozy nie wywołały we mnie opowiadania, a brak sprawiania choćby pozorów staranności... I mówiąc najbardziej oględnie - niektóre z tych rzeczy sprawiały wrażenie napisanych na kolanie, w kibelku. Ewentualnie w autobusie. I co ma po takiej pozycji pomyśleć osoba całkiem nie obeznana w polskim horrorze? Że albo jest do luftu, albo nie ma go wcale. Okej, okej, było kilka mocnych punktów. Ale nawet one nie wybronią całości.
Same teksty nie są takie znowu ostatnie. Są wśród nich perełki, takie jak Kraina Sebastiana Imielksiego, czy Krawaty Koltaya Pawła Palińskiego. Całkiem niezły jest też tytułowy Pokój do wynajęcia Tomasza Golisa. Reszta - niestety - albo jest po prostu nudna (w tym względzie przoduje Stary las Agnieszki Majchrzak - dzieło najdłuższe i najmniej zjadliwe w całym zbiorze), albo po prostu nie pasuje do antologii horroru. I ciągle plącze nam się brak staranności, a sporo tekstów jest "na odwal się" pisanych. Możliwe, że sporo zawinił tu wydawca, który bezwzględnie okrajał teksty. Bo możliwe, że gdyby część pomysłów miała więcej czasu i miejsca na rozwinięcie się, spokojne dojrzewanie, gdyby miały ten okres "leżakowania" wyglądałoby to zupełnie inaczej.
Cięcia w objętości najlepiej widoczne są w ostatniej historii, Nie oglądaj się za siebie Marka Sobolewskiego - a przynajmniej odniosłam takie właśnie wrażenie. Możliwe, że fragmentaryczność była efektem zamierzonym. Niestety, powyrywane z kontekstu urywki tworzą dość niespójną całość, a czytelnik co chwila musi się wracać o kilka zdań, żeby upewnić się, że niczego nie przeoczył. I mamy chaos.
Podsumowując: gdyby niektóre z opowiadań Owca zobaczyła w innym miejscu i w innych okolicznościach, mogłaby spokojnie stwierdzić: jesteś dobry/a, pisz dalej, może z tego wyjść coś naprawdę fajnego! Ale do antologii horroru zwyczajnie się nie nadają, a wpychanie ich na siłę w nieodpowiednią szufladkę tylko im szkodzi. Horror? Więcej grozy poproszę. Fantastyka - ależ proszę bardzo. Sięgając po pozycję taką, jak ta, czytelnik ma określone wymagania. Po otrzymaniu tego zbioru, można co najwyżej poczuć zawód i niedosyt. Rozumiem, że cała akcja miała najpewniej na celu wypromowanie polskich twórców grozy. Ale jeśli o mnie idzie - wzbudziło to tylko niechęć do części z nich.
3,5/10
Red Horse | 2008
Red Horse | 2008