10/15/2010

Owczym okiem na książkę #15 Mike Carey - Przebierańcy (Felix Castor, t3)

Grafika autorstwa erenarik.

Jeśli ktoś próbuje zabić prywatnego detektywa, to niemal oznaka szacunku: znaczy, że dotarł on blisko czegoś i przeciwnik traktuje go poważnie. Kiedy jednak ktoś próbuje zabić zawodowego egzorcystę, a rzeczony egzorcysta nie ma bladego pojęcia dlaczego (...) to zapewne jedynie oznaka skazy na charakterze.

...a co jak co, ale skaz na charakterze nie można Castorowi odmówić. Tak samo zresztą, jak wszystkim innym bohaterom, ale o tym za chwilę.

Fix - z nieco zubożałym inwentarzem - pakuje się w kolejne bagno, choć z początku wszystko wydaje się dość zwyczajne. Oczywiście u Careya 'zwyczajność' jest pojęciem mocno subiektywnym i nie można o tym zapomnieć. Castor przyjmuje sprawę Douga Huntera - brutalnego mordercy... ale w rzeczywistości całkiem sympatycznego faceta. Czy to możliwe, by zwykły człowiek, ni z tego, ni z owego był w stanie dopuścić się tak bestialskiego czynu?... Cóż, jeśli podejrzenia Fixa się sprawdzą - nie. Za to jest w stanie się tego dopuścić sadystyczna morderczyni... która nie żyje od ponad czterdziestu lat, a na dodatek jej podwórkiem był inny kontynent, więc Castor ma trudny orzech do zgryzienia. Na dodatek jego przyjaciel, a także kolega po fachu popełnia samobójstwo. Jednak zanim dokonuje żywota całując dubeltówkę, pozostawia dla Fixa trop. Trop, który krzyżuje się ze sprawą Douga. Na dodatek ktoś, nie wiedząc czemu, dybie na jego życie. Drugi ktoś je ratuje. A cała banda niebezpiecznych ktosiów jest zamieszana w sprawę, która może przejść do podręczników historii. Czyli typowa careyowska intryga: horror, urban fantasy, kryminał i sensacja w jednym. Autor bierze to, co najlepsze ze wszystkich tych gatunków i umiejętnie miesza, dając nam cholernie dobre czytadło.

Wspomniałam o postaciach, którym nie można odmówić skaz. Jednak nie skaz odautorskich, a typowo ludzkich, dzięki czemu wszyscy bohaterowie, niezależnie od ilości zajętych stron, są niezwykle wiarygodni i po prostu żywi. Poza tym mamy tu dynamikę - to nie tak, że został zarysowany bohater i tego zarysu się trzymamy, pilnując, by nie wyjść kredką za linię. Felix, Juliet i Susan Book, Pen - wszyscy się zmieniają, przeżywają kolejne wzloty i upadki (z naciskiem na upadki), wciąż odkrywamy nowe elementy ich osobowości. Choć w trzecim tomie było zdecydowanie za mało wątku Rafiego i jego pasażera na gapę - Asmodeusza, chociaż sam problem nadal istnieje i ciąży Fixowi. I jest to kolejny motyw, który zamiast dać w końcu jakieś odpowiedzi - daje nam tylko masę nowych pytań. To jest właściwie kolejny duży plus cyklu - dylematy, przed którymi staje main hero, a które są rodem z greckiej tragedii. Roztacza się przed nami cała paleta szarości, a czerń i biel tak naprawdę nawet nie istnieją.

I co tu dużo mówić? Tak naprawdę mogłabym się tylko powtarzać, bo to, co wychwalałam w poprzednich częściach nadal jest obecne - rozbudowany, przemyślany świat, dużo czarnego humoru i cyniczno-ironicznych przemyśleń Castora, dobrze snuta intryga, dużo zwrotów akcji i sama historia, która może pobiec w tylu możliwych kierunkach, że nie sposób tego przewidzieć. Jednak tym razem małe kuku. Chociaż nie posunęłabym się do zarzucenia Careyowi marysuizmu, to tym razem trochę go poniosło.W Przebierańcach Castor zebrał tyle bęcków, że w pewnych momentach jedyną siłą pchającą go do dalszych poczynań była autorska inwencja twórcza. I za to leci jeden punkt. Pomijając to, Owca poleca, właściwie wszystkim, bo w tym misz-maszu każdy znajdzie coś dla siebie.

Owca ocenia: 9/10
Dead Man's Boots | MAG | 2007/2009