10/01/2010

Owczym okiem na książkę #11 Mike Carey - cykl 'Felix Castor' tomy 1&2


Mój własny diabeł
Felix Castor, dla przyjaciół - Fix. Dorosły, choć potrafiący dać popis nieprzeciętnej niedojrzałości, bystry, choć potrafi przeoczyć coś, co ma przed nosem, wstrętny dupek, choć zdecydowanie zbyt często jak na wstrętnego dupka wykazuje chęć czynienia dobra. Poza tym bez grosza przy duszy, za to z całkiem sporym plecaczkiem doświadczeń i zobowiązań, szczególnie jednym, wyjątkowo gryzącym sumienie. Poza tym całkiem przyjemny gość i prywatny egzorcysta. Z tym drugim planuje rozstać się w najbliższym czasie. Jednak życie, jak to życie, wredna bestia, krzyżuje jego plany i zmusza do przyjęcia kolejnego, z pozoru banalnego zlecenia. Castor podejmuje się przegnania ducha z muzeum Bonningtona, jednak z pozoru prosta sprawa niespodziewanie się komplikuje, a Fix wpada w sam środek bagna. Musi uratować nie tylko swój tyłek, ale też astralny kuper pewnej tajemniczej zjawy. Niestety, za dobre uczynki trzeba zapłacić i Castor przekonuje się o tym na własnej skórze...

Błędny krąg
Po zakończeniu sprawy ducha z Bonnington, Castor na nowo odkrywa w sobie powołanie i postanawia powrócić do zawodu. Szyld nad biurem z 'Eksterminacji' zmienia się w 'Usługi duchowe', a sam Felix w wolnych chwilach pomaga policji (nie za darmo, rzecz jasna). Myślicie, że chłopina doznał iluminacji? Przeszedł przemianę duchową? Nic z tych rzeczy.
Ukradłem ten eufemizm nieboszczykowi (...)Teraz pozostawało mi tylko usiąść i czekać na tłumy klientów. Tym, czym dokładnie są usługi duchowe, postanowiłem martwić się kiedy indziej. Byłem pewien, że je rozpoznam, gdy już jakąś zobaczę.
Ten fragment nie pozostawia żadnych wątpliwości, co do osobowości Fixa.
Spodziewani klienci zjawiają się i to jeszcze przed zmianą szyldu - Steve i Mel Torringtonowie, sympatyczne małżeństwo, które rok wcześniej straciło jedyne dziecko. A rok później znowu i  to w dodatku to samo. Zakręcone? Tylko troszkę. Córka Torringtonów powraca i dotrzymuje rodzicom towarzystwa jako duch. Pewnego dnia zjawia się Dennis Peace, podręcznikowy przykład badassa, napadł na i tak już zgnębioną parę i ukradł ducha, Abbie. Zrozpaczeni rodzice proszą Castora o odnalezienie ich córki, a ten godzi się, choć nie bez wątpliwości. Jak się okazuje - słusznych. Podążając tropem Peace'a Fix znów wplątuje się w znacznie większą aferę, niż mogłoby się zdawać na początku. Jak się okazuje duch Abbie jest aktualnie towarem bardzo pożądanym. Pytanie tylko, dlaczego? Co łączy niepozorną rodzinę z ekskomunikowaną organizacją Kościoła, słynnym duchołapem i Kościołem satanistycznym zza wielkiej wody?... Na te pytania - i kilka innych - w genialnym stylu odpowiada Mike Carey.

Carey wprowadza swoją wizję w nasz, tak dobrze nam znany i - w świetle owej wizji - niezwykle poukładany świat, co już samo w sobie daje ciekawy efekt. Bóg istnieje, albo i nie, w Sąd Ostateczny można wierzyć, bądź też nie, a opowieści o duchach są dobre na ognisko. Jednak co się stanie, jeśli Sąd Ostateczny - a przynajmniej coś na jego kształt - walnie nas w potylicę ni stąd, ni zowąd? No przecież my mieliśmy tego nie doczekać! A jednak. Ale cholera wie, co to jest. Jakby nie było po ulicach szwendają się duchy, a niektóre nadal nie mogą rozstać się ze swoimi ciałami. Martwi wracają do życia (choć tu 'życie' staje się pojęciem bardzo względnym), to musi coś znaczyć. Ale nie znaczy, cokolwiek się dzieje, zmiany wale nie są tak dotkliwe, jak można by przypuszczać. A tego całego Sądu ni chu chu nie widać. Więc jak będzie? Nie wiadomo. Co jest bardzo fajne, to że Carey nie jest jednym z wyrodnych autorów, którzy uniwersum traktują jako tło dla całej reszty i nie porzucił go zaraz po wprowadzeniu. Co jakiś czas dorzuca kolejne smaczki, jeszcze bardziej wzbogacając całą wizję.Choćby status prawny umarlaka. Co właściwie należy rozumieć przez 'życie'? I czy egzorcysta ma prawo wyegzorcyzmować ducha? A właściwie to czym jest ten cały duch? To nadal osoba? Czy tylko echo jej myśli i emocji? Na te pytania nie potrafi odpowiedzieć nawet sam egzorcysta, więc jak, do cholery, ma się z tym zmierzyć prawo?... Do tej zgrabnie roztaczanej wizji dołóżmy dobrze oddany klimat londyńskiej szarówki i można bez przeszkód stwierdzić (a przynajmniej Owca może bez przeszkód stwierdzić), że jeśli idzie o otoczkę fabuły, pan Carey spisał się bardzo dobrze.

Kolejnym mocnym punktem jest sam główny bohater. Owca opisała go na samym początku, teraz powie, co nam nagromadzenie tych cech - często sprzecznych i dalekich od doskonałości - daje. A daje nam człowieka. Nie, broń Boże Owca nie bierze się za filozofowanie. Ale po przesyceniu rynku tymi wszystkimi Maryśkami, wampirami (z wampiryzmem nie mającymi wiele wspólnego...), uber-mhrocznymi super hiroł z równie mhrocznymi mocami - znalezienie faceta z krwi i kości to naprawdę coś. Felix Castor to typ co najmniej podejrzany, co się z tym łączy, co jakiś czas obrywa za swoje i nie zapomina o tym w ciągu trzech stron. Podobnie rzecz ma się z resztą postaci. Wszystkie zarysowane są bardzo wyraźnie, zapadają w pamięć i - co tu dużo mówić - żyją własnym życiem, zamiast ograniczać się do roli scenografii w main hero show.

Jeśli jesteśmy przy bohaterach, należy wspomnieć o języku - ponieważ Carey prowadzi narrację pierwszoosobową i właśnie Fix opowiada nam całą historię, językiem przystępnym, potocznym, dodającym jego postaci jeszcze więcej wiarygodności. Są tacy, co twierdzą, że na mowę potoczną w literaturze nie ma miejsca. A Owce krew zalewa kiedy słyszy takie rzeczy odnoście narracji pierwszoosobowych, które powinno się wręcz potraktować stylizacją. Bo to jeden wielki kłębek myśli i opowieść snuta z punktu widzenia konkretnej osoby i osoby językiem winna być opowiedziana, o. Wracając do samego stylu: ładnie uzupełnia charakter Castora, prześwituje przez niego jego inteligencja (bo tej niewątpliwie mu nie brak), ale nie brak też starych dobrych bluzgów, oczywiście w odpowiednim czasie i miejscu.

Podsumowując: fantastyka z intrygą. Niech Was nie zmyli horror w łatkach na dole, Owca po prostu dodała ją z uwagi na pojawienie się duchów, zombiaków i inszych atrakcji charakterystycznych dla gatunku, a nie ma sensu  rozdrabniać się na dark fantasy, czy jakkolwiek nazwałby to znawca. Samego horroru tak naprawdę nie ma, a nawet jeśli - tak lekki, że umknął owczym radarom. Ciekawa narracja, dużo zwrotów akcji i w efekcie godna polecenia pozycja.

Owca ocenia: 10/10
The Devil You Know, Vicious Circle | MAG | 2006/2008, 2008/2009