7/10/2011

Owca vs nonsens #3 ...I'm plastic, it's fantastic!...

Jakiś czas temu Owca miała wątpliwą przyjemność obcowania z cywilizowaną telewizją. Mówiąc cywilizowana telewizja ma na myśli telewizor z kablówką. A mówiąc wątpliwa przyjemność, ma na myśli godzinę dobrowolnego samobiczowania...
I proszę tu Owcy źle nie zrozumieć, Owca nie ma nic do popkultury. Bardzo ją lubi, pod warunkiem, że nie jest spod znaku strasznie dziś modnego kiczu. Swoją drogą, czy tylko Owca czuje się tak obrzydliwie skołowana? To znaczy, jak można robić coś wartościowego z czegoś z definicji niezbyt wartościowego? To nie jest aby czasem jakiś paradoks? Oksymoron? Debilizm? Mniejsza. W każdym razie postanowiła nadrobić swoje braki - bo to podobno wstyd nie wiedzieć, kim jest ten... no właśnie... Nie żebym spodziewała się zastać muzykę na programach muzycznych, wszak nie od dziś wiadomo, że MMTV stoi już tylko dla formalności. A jednak, ku swemu zdziwieniu, zastałam muzykę. Bądź też jej marny substytut. I teraz pytanie: czy robienie piosenek bazujących na starych sprawdzonych motywach - choć jakich konkretnie nie utrafisz, bo zostały skutecznie przemielone i zmasakrowane - jest teraz w modzie? Czy tylko Owca dostaje mózgopląsu, bo w każdym numerze słyszy coś mocno znajomego, ale nie umie tego umiejscowić? I czy tylko ją zaczyna drażnić nieustanne balansowanie na granicy plagiatu? To fajne, jeśli celowe. Jeśli wynika z bezradności - to raczej słabo. I czy tylko Owca ma wrażenie, że całe pasmo muzyczne na MTV/Vivie/cokolwiek robione jest na tym samym bicie, brzmiącym mniej więcej jak stado dzięciołów na amfie? Lub co gorsza, opierającym się na motywie, który wydaje się być robiony przy pomocy zamka błyskawicznego? I wiecie co? Po godzinie Owca była w tak fatalnym stanie, że ucieszyła się, kiedy puścili Date my mom. Ludzie, zlitujcie się... jeśli Kanye West jest raperem, to kim był Tupac? Rzodkiewką? Jeśli Justin Bieber jest wokalistą pop/r'n'b to kim jest Jedyny Słuszny Justin? Et cetera, et cetera...
Później - a tak naprawdę dużo wcześniej, ale na rzecz notki przyjmijmy, że jednak później - Owca myślała sobie o Mam talentMust be the music (?), programach w teorii szukających talentów, w praktyce zapychających dziury na rynku. Nie mówię tu o zwycięzcach, bo szczerze, niezbyt orientuje się w temacie i naprawdę nie mam ochoty się w niego zagłębiać. Zresztą mimo drażniąco sztucznej stylizacji Szpaka, nie można chłopakowi odmówić talentu. Chociaż zrobił krzywdę Red Hotom. Nic to, Owca dobrze mu życzy i ma nadzieję, że nie zachłyśnie się sławą. I to na tyle, bo więcej uczestników Owca nie kojarzy zbyt dobrze. Chodzi jej raczej o podejście jury, chociaż nie jest do końca pewna, o które jury jej chodzi... Khem. W każdym razie chodzi jej o cel oceniających, czy też może jego brak - bo chyba o tym świadczy brak jakiejkolwiek konsekwencji w ocenie uczestników. Poza Wojewódzkim i Sztabą reszta chyba nie do końca wiedziała po co tam siedzi. No, można też pozytywnie wyróżnić Maję Sablewską, jej intencje od początku do końca były przejrzyste i niezmienne: skołowanie sobie nowego jelenia do nabijania kiesy ;) I tak, wiem, że Sztaba nie był z Sablewską i Wojewódzkim, mówię tu ogólnie. I jeśli coś pomieszam - a prawdopodobnie pomieszam - proszę mnie poprawić. Do któregoś programu przyszedł chłopiec o aparycji, która na scenę się zbyt nie nadawała. Nie pamiętam co zaśpiewał, ale zaśpiewał to wspaniale. Miał kawał głosu i wiedział, co z nim zrobić. Usłyszał, że jest za mało rozrywkowy a repertuar ma taki nie bardzo teges. Później przyszedł kolejny chłopiec, młodszy. Z całym szacunkiem do poprzednika, miał ładniejszą buzię. Zaśpiewał Niemena. I przeszedł do półfinału. Okej. Ankieta: czy Niemen należy do rozrywkowego repertuaru i dlaczego nie?
Być może całe to owcze zrzędzenie wynika ze zbyt pobieżnego przyglądania się sprawie. Być może nie. Ale Owca jest zniesmaczona. 

PS1   Owca wolała Aqua od Lil Wayne'a...
PS2   Czy tylko mi Blogger płata figle i czyści listę czytelniczą? o.0