8/21/2012

Owczym okiem na książkę #31 John Saul - Kronika Blackstone (2) - Koło fortuny: Medalion

Abandoned Asylum by ~nmtattoo on deviantART
Przebudowa zakładu dla obłąkanych w Blackstone zostaje chwilowo wstrzymana, Pierwszy Narodowy Bank w Blackstone zmaga się z kryzysem, a kariera Julesa Hartwicka nie maluje się w zbyt radosnych barwach. Co innego można powiedzieć o jego życiu rodzinnym. Do czasu. W noc zaręczyn córki Jules znajduje tajemniczy podarek. Jak w pierwszej części, fant podrzucony przez naszego tajemniczego mąciwodę w rekordowym czasie burzy szczęście Hartwicków.

Tym razem historia jest nieco bardziej rozbudowana niż w Lalce (choć wciąż zamyka się w małej objętości nieco ponad stu stron). Fabuła toczy się trzytorowo, choć skupia się głównie na Hartwickach, śledzimy również poczynania Olivera - który zdaje się ma do odegrania ważną rolę w całej historii - i Rebeki Morrison. Zamiast ciągłego dorzucania nowych postaci skupiamy się na tych, które poznaliśmy już we wstępie do serii, dzięki temu powieść jest zdecydowanie bardziej płynna i spokojnie można się skupić na śledzeniu intrygi, bez zbędnego rozpraszania się coraz to nowymi nazwiskami.

Brak cytatu w dzisiejszym wpisie. Dlaczego? Bo w książce zwyczajnie brakuje naprawdę dobrych fragmentów, takich, które można by umieścić na okładce, które stanowiłyby reklamę autora. Saul pisze bardzo oszczędnie i nijako. Rozumiem, że powieść w odcinkach wymaga zachowania pewnej zwięzłości, ale wiele scen aż prosi się o bardziej plastyczne i rozbudowane opisy. Językowo - też zero rewelacji. Saulowi brakuje czegoś, czym dysponuje nawet taki Guy Smith - stylu. Kroniki tak na dobrą sprawę mógłby spisywać ktokolwiek. Mamy naprawdę świetne fragmenty z udziałem Rebeki i jej ciotki-fanatyczki. Można by z nich wycisnąć o wiele więcej, bo choć sceny są mocno niepokojące - wczucie się w klimat jest już kwestią dobrych chęci czytelnika. Paranoja w którą popada Jules? Nie liczyłam na kreację kalibru Jacka Torrance'a, ale znów, postać średnio przekonująca w swoim szaleństwie. Nota bene porównanie do kingowego Lśnienia samo ciśnie się na usta, mamy praktycznie ten sam schemat: śnieżyca-rodzina odcięta od świata zewnętrznego-paranoja-pijany wariat z młotkiem w dłoni. Porównywać możemy oczywiście wyłącznie pod względem fabularnym, bo analiza warsztatu byłaby już złośliwością pod adresem Saula ;)

Mimo to powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony. I szczęśliwie ostatnią stronę czyta się godzinę po pierwszej, w przeciwnym razie przewidywalność i schematyczność stałyby się zdecydowanie zbyt męczące. Medalion stanowi tylko jeden wątek w nieco bardziej złożonej historii i wciąż mam nadzieję, że wszystkie te sztampowe nowelki złożą się jednak w nieco ciekawszy obrazek. Póki co - brnę do przodu.

Owca ocenia: 6/10
Twist of Fate: The Locket | DaCappo | 1997