Grafika autorstwa Bretta Parsona. |
Znowu będę trochę ambiwalentna, bo znowu ktoś przyszedł partaczyć sceny. O spartaczeniu cudownej postaci nie wspominając. Ale nie da się ukryć, że emocji było wiele i mimo wszystko ta intensywność przyćmiła jakieś niedociągnięcia i wpadki, bardzo dobry półfinał sezonu.
!SPOILERY!
Ale paczemu musieli tak zepsuć Gubernatora? Jakby sami scenarzyści nie do końca wiedzieli, w jakim kierunku się udać i koniec końców rozbiegli się na wszystkie strony. Nie wiem, może to przez poprzedni odcinek, może gdyby te sceny między pierwszym spotkaniem z Martinezem a najazdem na więzienie zostały jakoś inaczej, bardziej sensownie rozegrane zupełnie inaczej bym tę całą końcówkę odebrała. Teraz jestem nieco zawiedziona. A w ogóle to, pfff, ścian się zachciało? Było nie palić całego osiedla.
Wreszcie doczekaliśmy się konfrontacji Ricka i Daryla. I była taka... taka... taka okropnie meh. Nie wydaje wam się, że Daryl zbyt szybko odpuścił? Znaczy, zagrana była ładnie, bo między Lincolnem i Reedusem jest świetna chemia, a Reedus ma tę swoją popisową pozę bitches-gonna-die-NOW. Ale czegoś mi zabrakło, czuję, jakby potraktowali ten wątek po macoszemu. I to ogromny błąd, bo bromance Ricka i Daryla to jedna z ciekawszych relacji w serialu a cała sprawa z Carol została po prostu zgaszona. I po co to pytanie o dziewczynki? Jak to, co z nimi zrobią? To samo, co do tej pory, będą utrzymywać przy życiu. Od kiedy Carol i dwie małe psycholki stanowiły jakiś nierozbijalny team, że nagle stanowi to problem? Jakby zabrakło pomysłu na pociągnięcie sceny. Kompletnie mi się to nie klei. Inna sprawa, że odwlekanie tej rozmowy o dwa? trzy? epizody było strzałem w stopę ze strony twórców, bo oczekiwanie zaostrza apetyt.
źródło: klik |
Socjopatka Lizzie! Czyżby miało się jednak okazać, że to ona zabiła Karen i Davida (a ja tak lubiłam Davida! ;_;)? Bo łączenie martwych szczurów z podpaleniem niby ma jakiś tam sens, z drugiej, może to zbyt daleko idąca teoria? To pewne, że zombiaki karmiła Lizzie. Tak mi się wydaje. Ale czy drobna dziewczynka byłaby w stanie - fizycznie - przemieścić dwa trupy z celi na jakieś tam podwórze czy co to było? Nie wiem, przyznam, że to scenariusz, który tak z czysto fanowskiego punktu widzenia byłby mi bardzo na rękę. Ale ten mały hejter, który siedzi gdzieś z tyłu głowy uznałby pomysł za co najmniej naciągany. I a propos samej Lizzie: już miałam chwalić za uratowanie dupy Tyreesa, ale tak mnie to uderzyło przy oglądaniu odcinka po raz drugi - czy nie jest poniekąd odpowiedzialna za (możliwą) śmierć Małego Badassa (God damn it, Beth, miałaś jedno zadanie i jeszcze umoczyłaś?)? Bo możliwe, że dzieciaki zdążyłyby dostać się do autobusu. Znów, takie to bezsensowne gdybanie, które prowadzi nas do równie bezsensownego dylematu, czyje życie jest cenniejsze. Darujmy sobie.
I co na litość borską jest nie tak z matkami w TWD? Jeśli po okolicy włóczą się zombiaki to może rozsądniej byłoby trzymać dzieciaka na odległość, powiedzmy, trzech susów? Zwłaszcza, jeśli mówimy o tak nieprzystosowanym dziecku. Nie, nie zasmuciłam się. Bo cały ten storyline z Lilly,Tarą i Megan był IMO potężnie sknocony, zupełnie się do nich nie przywiązałam, mało tego, wydają mi się bardziej rodzinką fillerów niźli pełnoprawnymi postaciami. Sceny, w której Lilly przywozi trupa dziewczynki na pole bitwy zupełnie nie kupuję. Tak samo, jak tego strzału. Co miał niby oznaczać? "Ojej, jednak ja ciebie też, pif-paf" czy "ojej, przez ciebie straciłam dziecko, pif-paf"? Znaczy, akurat śmierć Megan nie jest winą Gubernatora, ale kto nadąży za tokiem rozumowania kiepskiego scenariusza. Gópia Lilly. Gubernator nie zasłużył na szybką śmierć.
źródło: klik |
Troszkę się zirytowałam, więc poświęćmy ten akapit Darylowi, ok? Ok. Ile tu darylowej badasserii :D Ta żywa tarcza! No, prawie żywa. Ten granat w lufę! Sasasa, pamiętacie te memy? Kto by pomyślał, że okażą się prorocze. I o rany, rany, wnoszę postulat, żeby każdy odcinek zawierał co najmniej jedną scenę z Darylem strzelającym z karabinu :3
I hej, to nasza znajoma wariatka z lasu w ostatnich scenach! :> Wszystko po staremu, co?
Judith. Jak obstawiacie, żyje, nie żyje? Ciężko powiedzieć, bo ślady krwi w nosidełku nie potwierdzają ani jednego, ani drugiego. Dziecko ktoś mógł zabrać, nie wiadomo, co działo się potem w tym chaosie. Jednocześnie pokazać martwe niemowlę... nie, może i TWD stara się jakoś te granice przesuwać, ale jeśli Lil Ass Kicker został zjedzony... nie pokazali by tego na antenie, nie ma mowy, więc to nosidełko mogło być równie dobrze unikiem. Póki co wstrzymuję się od głosu, po prostu obie opcje wydają się równie prawdopodobne.
Ok, sporo narzekam, ale naprawdę jestem z tego półfinału zadowolona. Ogromny ukłon w stronę twórców, bo tak na dobrą sprawę nie dostaliśmy absolutnie nic, czego byśmy się nie spodziewali, a tak czy siak parę razy opadła mi szczęka. Spodziewaliśmy się śmierci Hershela, o czołgu wiedzieliśmy, wielka bitwa o więzienie była w tym układzie oczywista, troszkę też spekulowaliśmy o śmierci Judith. I być może do poprowadzenia ostatnich rozdziałów historii z Gubernatorem mam sporo zarzutów. Ale druga połowa odcinka była przeładowana napięciem - w scenie, w której zombiak zachodzi Daryla od tylu ciśnienie mi skoczyło :P - cholernie intensywna i naprawdę wyczerpująca emocjonalnie. I za te emocje uwielbiam Walking Dead.
źródło: klik |
I widzimy się w tagu TWD 10 lutego. Chyba, że zmienimy medium :)