2/17/2014

The Walking Dead 4x10 || Inmates

Grafika autorstwa Paty-wolf.
Temat przewodni odcinka: miej wiarę! Also, but. I króliczki*.

BELIEVE!
!SPOILERY!

Pardąsik, czy oni właśnie rozpoczęli odcinek od Beth i jej "kochany pamiętniczku..."? Początkowo byłam przekonana, że się modli, a tu nagle bum!, znalazłam cię w plecaczku. Staram się ją polubić, naprawdę, ale nic na to nie poradzę, że ta postać jest tak makabrycznie daremna. Tak, tak, leć szukać tropu w lesie zadeptanym przez zombiaki, w samym środku nocy, krzyżyk na drogę. Rozumiem, że ma być małym promyczkiem nadziei, uosobieniem niewinności i wszystkiego, co w tym świecie słodkie i pluszowe, ale na litość boską, jest zwyczajnie nieporadna i infantylna. Ale. Żeby oddać jej nieco sprawiedliwości, w tym momencie jest prawdopodobnie jedynym, co podtrzymuje Daryla przy życiu i gdyby nie ona, utonąłby w morzu angstu. I zwracam honor, byłam przekonana, że mówi are. Nie patrzcie tak na mnie, miałam tróję z opisowej.

Dixon Appreciation Paragraph:
Daryl! Daryl to szczeniaczek! O nie, smutny człowiek! *szturchu-szturchu nosem* Weź moją piłeczkę, nie płacz! I te reedusowe skinięcia głową i w ogóle te wszystkie drobiazgi i malutkie gesty, które tę postać tworzą, cudo, jak zwykle. 

'Lil Ass Kicker! Znaczy, wiadomo było, że żyje, ale wypada okazać radość. Więc okazuję. Ty, witaj z powrotem w owczych łaskach :D Jedna malutka uwaga: nigdy więcej nie zostawiaj Judith z małą psychopatką, aż mi ciśnienie skoczyło. I Carol! Scenarzyści, możecie dołączyć do Tyreesa. Na razie. I o rany, rany, Ty tak dobrze radzi sobie z dziećmi. Szkoda tylko, że Lizzie to taka mała niewdzięczna menda. Już wolę nierozgarniętą Mikę, nawet jeśli gra Kyli Kenedy nie umywa się do Brighton Sharbino. Bo fakt faktem, Lizzie jest świetnie sportretowana.

Myślicie, że Carol wyzna Tyreesowi prawdę? I co ważniejsze: czy powinna to robić? IMO, zdecydowanie nie. Sytuacja niemalże identyczna z dylematem Kenny/Ben (Telltale). Pewnie, Carol i Ben to jak ogień i woda, decyzja Bena dyktowana była wyłącznie egoizmem, zżerały go wyrzuty sumienia i chciał się pozbyć emocjonalnego balastu. I jasne, mamy kręgosłup moralny i teoretycznie powinniśmy zawsze wybierać prawdę. Ale po szczerości: co Tyreesowi po tej wiedzy? Mało prawdopodobne, by znalazł w niej komfort czy pocieszenie. I co z tym fantem zrobi? Sam wymierzy sprawiedliwość, być może da mu to jakąś satysfakcję i ...jakkolwiek sformułować po polsku "sense of closure" (nie oceniajcie, jest ósma rano)... być może nie, być może rozbije go to do reszty. Jedno jest pewne, w tym momencie muszą sobie zaufać i współpracować, jakikolwiek spór w tej małej grupce byłby wyrokiem śmierci. Czy Carol jest w ogóle godna zaufania i stabilna, to już oddzielna sprawa. Choć ja wciąż tej postaci ufam i wierzę, że spaliła Davida i Mamę McCall w dobrej wierze.

Maggie, Sasha i Bob. Akcent Maggie wciąż ssie, tak tylko mówię. Ale damn, Lauren Cohan jest żeńskim odpowiednikiem Viggo Mortensena, mało kto tak dobrze wygląda w stanie skrajnego sponiewierania ^^ No i jest też Nahman :] I WTF z tym autobusem? Niby co się stało? Nie wygląda to na nalot zombiaków, pasażerowie byli martwi, ale nietknięci, gdyby wpadli na hordę trupów zostaliby pożarci. Przy założeniu, że trupy dostały się jakimś cudem do środka. Zbiorowy zawał serca? Kolejna śmierć z ręki nieporadnego scenarzysty? Czy Curtis Gwinn maczał paluchy w tym wypadku? -.-"

Glenn jest badassem. Zegarek Hershela ;_; OMG, to TEN plecak o.O Tyle w temacie.

Oficjalnie postanawiam dać Tarze kredyt zaufania. Być może na początku była fail!badassem, ale dostała nauczkę. W porę się opamiętała i jest gotowa odpokutować. Niech jej się wiedzie. Bo szczerze mówiąc mam już dość hejt-festu kobiet w tym fandomie.

Abraham i ferajna! Przedstawienie nowych bohaterów jak zwykle pierwszorzędne.

I na koniec mały rant. Cały półfinałowy suspens to jeden wielki fail. ZNOWU. Jeśli chcecie, żeby widzowie obawiali się o życie Glenna i chodzili po suficie podczas sceny, w której Maggie przeczesuje autobus, guess what? Nie pokazujcie nam Glenna w trailerze puszczanym od dwóch miesięcy. Życie Judith zawisło nad krawędzią na parę godzin. Wieczorem tego samego dnia internety wiedziały, że bobas żyje i jest z Tyreesem. Można by pomyśleć, że po zeszłorocznej klapie z Darylem czegoś się nauczą, ale nieee, wprowadź suspens-rozwal suspens, thankyouverymuch.

A co by zakończyć w lżejszym tonie: scenarzyści musieli naoglądać się memów z Santa!Hershelem :]

*martwe króliczki. Lizzie zabiła króliczki. I nawet ich nie zjadła. Such a hateable character.