2/22/2014

Fangirlowania Wana ciąg dalszy, czyli parę słów o Dead Silence







Ponawiam pytanie: jak mam się oprzeć urokowi produkcji Wana, kiedy facet z niepokojąco idealną precyzją trafia w moje gusta i za każdym razem funduje mi półtorej godziny absolutnie ulubionych chwytów i motywów? Nie twierdzę, że są to produkcje pozbawione wad, bynajmniej, nonsense fest z sequelu Naznaczonego się kłania. Cały pic w tym, że tylko Wan jest w stanie sprawić, że radośnie odwieszam niewiarę i żadne fabularne skróty czy niedociągnięcia nie są w stanie zepsuć mi frajdy z seansu.

Ale zanim przejdę do frajdy ponarzekam na casting. Czapki z głów, na planie pełnym kukieł i manekinów Ryan Kwanten wciąż pozostaje najbardziej drewnianym aktorem. Jego bełkotliwość, brak wyrazu i super moc zamieniania każdego bohatera w kartonowy stojak sprawiają, że pierwsze minuty filmu to prawdziwy koszmar. Na szczęście dość szybko pojawia się Billy the Dummy i ratuje sytuację do spółki z Donniem Wahlbergiem wcielającym się w postać zblazowanego, do bólu sztampowego detektywa Liptona z fiksacją na punkcie gładkiego podbródka. No i na pocieszenie dostajemy ładne napisy początkowe, o.

Dość obiektywnych uwag, czas się zachwycić. Jeśli Chapter 2 ze swoim czerwonym świetlikiem, którego "fajności" poświęciłam cały akapit był dla mnie jednym wielkim smaczkiem, to co mam powiedzieć tym razem? Uwielbiam to wanowe przełamywanie chłodnych, stalowoniebieskich barw czerwienią, w pozostałych filmach dostaliśmy parę fajnych kadrów, tutaj ten patent dominuje. I mniejsza o przewidywalną fabułę, Dead Silence to dla mnie pierwszorzędne horrorowe eye candy.

Nie, serio, mniejsza o tę przewidywalną historię. Pewnie, wielki plot twist nie wypalił, gdzieś po drodze zawieruszyło się kolejne niezbyt subtelne nawiązanie do Kinga. Znowu pojawia się wątek antagonisty będącego w pierwszej kolejności ofiarą, bla bla bla, Wan nie ucieka od cliché, radośnie tapla się w schematach i dobrze jest.

PS I należą się kudosy za shotguna! Detektyw Lipon gra bez kodów na nieskończoną amunicję ;)
PPS Gdzie jest Wally?

#sosneaky #not