Zła wiadomość jest taka, że ten odcinek ssał. Dobra: w końcu udało mi się zaliczyć 84. level Bubble Shot na trzy gwiazdki.
Also: jeśli lubicie Beth - świetnie, mam nadzieję, że dzisiejszy epizod dał wam sporo frajdy. Mnie niestety wynudził okrutnie, ciężko mi tę postać polubić i choć staram się nie hejtować - i myślę, że z reguły mi się to udaje - to dzisiejsza notka jest dość hejterska. Także lojalnie uprzedzam, jak fan fana: będzie sporo mendzenia, prychania i taki malutki Beth-bashing. Aż mam kaca moralnego, serio.
!SPOILERY!
Biedna paralela jest biedna. I mam takie jedno zasadnicze pytanie: z czego oni właściwie tę Beth leczą? Czy ona była w śpiączce lub pod narkozą? Dlaczego była w śpiączce lub pod narkozą? Jak ostatnio sprawdzałam, skręcone kostki czy inne popękane/połamane kończyny nie prowadziły do śpiączki. A już na pewno nie wymagały narkozy. I poprawcie mnie jeśli się mylę, ale kiedy ostatnim razem widzieliśmy Beth, miała skręconą kostkę. Czy tam inny uraz uniemożliwiający jej poruszanie się po korytarzach. Co się stało ze skręconą kostką Beth? I co się stało z jej ręką? Serio, co jej się takiego przytrafiło na trasie dom pogrzebowy-szosa? Bo staram się jakoś to sobie wyobrazić, ale cholera, urazy Beth wskazują na... bo ja wiem, bliskie spotkanie z betonową nawierzchnią?
Nie, psze pani, to nie bullshit, to tylko pozostałość po storyline'ach ciekawszych bohaterek | źródło: klik |
Ale hej, hej, hej, też nie lubię Beth, ale proszę jej nie bić. Przemoc nie jest rozwiązaniem i w ogóle. Bo jak przyjdzie Carol z Darylem, jak łupną w te głupie łby...
Also: biedna Beth, no po prostu nie mogła się odezwać, kiedy Noah brał na siebie (tak jakby) jej winę. Ofkoz odzyskała głos, kiedy już zaczęli chłopaka tłuc, ale hej... ಠ_ಠ
A tak w ogóle to pół królestwa i paczka sucharków za wytłumaczenie, na cholerę nam ten odcinek? Bo mnie to się zapowiada na bardzo długi, bardzo nieciekawy filler. Bo czy naprawdę potrzebowaliśmy tych czterdziestu minut Świętej Ekspozycji dostarczanej przez zarysowanych bardzo grubą kreską bohaterów? Matko, jaka to jest nieciekawa zgraja, ten typ mendowatych postaci, którym z miejsca życzy się rychłego eksportu z uniwersum. I to nawet nie tyle dlatego, że są obleśne czy niesympatyczne (choć tego też im nie można odmówić), raczej dlatego, że zwyczajnie marnują czas ekranowy. Jeden Noah jakoś pozytywnie się wyróżnia. Nie żeby był jakoś szczególnie ciekawy. Po prostu nie jest aż tak nieciekawy. I troszkę sympatii wzbudza. Tak troszeczkę.
Okej, nie mam pojęcia, co miał mi ten wyraz twarzy powiedzieć | źródło: klik |
I szczere pytanie: czy to tylko ja, czy dramatyczne sceny w wykonaniu Emily Kinney naprawdę są strasznie meh? Bo autentycznie nie jestem już w stanie stwierdzić, czy to średnie aktorstwo, czy po prostu na tym etapie jestem cięta na wszystko, co z Beth związane.
Nic to, Carol! Przysięgam, jeśli Carol spadnie choćby włos z głowy na rzecz ratowania Beth >.< Bo widzicie, stawiałabym raczej na to, że Carol symulowała, żeby dostać się do szpitala i rozwalić system od środka. Tylko nie tłumaczy to zbolałej miny Daryla z końcówki poprzedniego odcinka. I niestety nie wyglądało na to, że Carol jest z nim - bo dlaczego miałaby zostać w tyle i dlaczego Daryl zwracał by się do niej tak szorstkim tonem? Ano właśnie. Możliwe, że spiknął się jakoś z Noah? I z jakiegoś powodu uderzyli z powrotem do obozu, a Carol została sama z Beth? Powiem tylko tyle, że nie podoba mi się to przegrupowanie. I nie podoba mi się, jak rickowie znów zostali rozbici na cztery obozy. I nie podoba mi się, że ten wątek się tak przeciągnie - bo wygląda na to, że w przyszłym tygodniu skupimy się na Abrahamie i Glaggie.
Ale żeby oddać nieco sprawiedliwości TWD i Beth - mało co mi się podoba o piątej nad ranem i całkiem możliwe, że nie jest to optymalna godzina na oglądanie seriali i pisanie notek :3