Myśleliście, że zapomniałam, co?
!SPOILERY!
EVERYTHING HAPPENS SO MUCH :O Co się dzieje? Gdzie jesteśmy? Ile zombie? Ta horda! To bum! Te emocje! Ta muzyka! Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale jestem podekscytowana i zestresowana, dzięki TWD, właśnie tego mi brakowało! :D
A tak na boku: ja wiem, że kusza to sygnaturka Daryla, ale czy nie sensownej byłoby oszczędzać strzały na okazje, kiedy trzeba zachować absolutną ciszę, a w tumulcie i zamieszaniu przerzucić się na broń palną? I nie mówcie mi, że amunicji też szkoda, to TWD, jak mówi stare koalowe przysłowie: moczu i kul ci u nas nie zabraknie.
I serio, serialu? Serio? Czarno-biały obraz? Najpierw parszywa sepia na wspomnienia Abrahama, a teraz retrospekcje w czerni i bieli? Ugh, to nie Instagram, waść, zdejm filtr i naucz się szanować widza, połapalibyśmy się w meandrach fabularnych i bez tego, thankyouverymuch. Ale okej, żeby nie zaczynać na złej stopie: udam, że to stylistyczny ukłon w stronę komiksów. Albo Romero. I żeby mi to był ostatni raz. No, rzekłam.
A Glaggie jest za dobre na tę apokalipsę i mam takie przykre wrażenie, że w końcu ich to ugryzie w dupę. Nawet jeśli serce rośnie na widok Glenna mentorującego Nicholasowi i Maggie biorącej Tarę pod swoje skrzydło. I fajnie widzieć tę szczerą - miejmy nadzieję - zmianę zachodzącą w Nicku. Nie spodziewałam się po nim szczerej skruchy i chęci odpokutowania, wydawało mi się, że ma zbyt wielkie ego, zbyt roszczeniowe podejście do świata, zbyt mało rozsądku i jakiejś tam pokory. Tymczasem został pierwszym oficjalnym fanboyem Glenna. Aprobuję :3 Also: też zauważyliście te dwa obozy na jakie podzielili się Glenn i Rick? Glenn, który chce autentycznie pomóc ludziom w przetrwaniu, naprawdę zależy mu na tym, by nauczyć pozostałych - te wszystkie słabe ogniwa - jak poradzić sobie poza ścianami Alexandrii, który wierzy, że to możliwe i Rick, który kiedyś tak bardzo te poglądy podzielał - być może nawet sam zaszczepił? umocnił? w Glennie - całkowicie tych ludzi skreślił? Przynajmniej sądząc po jego opinii o Carterze.
To powiedziawszy: nie wyzbył się ten Rick wrażliwości, nie do końca. Ostatecznie pochował męża Jessie, wyłącznie ze względu na spokój ducha ich syna. I damn, naprawdę staram się polubić Jessie, wkładam w to sporo świadomego wysiłku, bo Bór raczy wiedzieć, że póki co serial nie dał mi wielu powodów by jej kibicować… ale kiedy ma tak irytujące kwestie. Ja rozumiem, że Rick nie jest w tym momencie jej ulubioną rybką w tym stawie, zupełnie słusznie zresztą. Ale, ugh, “nie wolno ci mówić takich rzeczy mojemu synowi”? Excuse you, twój syn musiał to usłyszeć, bo gdyby nie Rick? Byłby już kupką przeżutego mięsa. Starczy już tego chowania pod kloszem, co? Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nastolatki opuszczają Alexandrię i wybierają się na piesze wycieczki kiedy im się żywnie podoba.
Dalej. Nie do końca rozumiem te naładowane spojrzenia Michonne i Morgana, kiedy docierają do Ricka i resztek Cartera. Cóż, Rick miał rację, niestety. I chyba absolutnie nikogo nie powinno to dziwić. I koniec końców zrobił tyle, ile był w stanie: ukrócił cierpienia biednego skurczybyka. Co innego miał zrobić, amputować mu łeb? o.ó Swoją drogą sam fakt, że Carter-architekt był częścią tej ekspedycji, nie byłoby bardziej sensowne pozostawienie go w bezpiecznym miejscu? Mind you, facet jest bardziej użyteczny nad deską kreślarską niż w lesie pełnym zombie. Był. Oh well.
I czyżby Maggie była w ciąży? o.o Wcześniej stawiałam na Sashę, jest taka jedna dość mocno foreshadowingowa scena w poprzednim sezonie. I, no wiecie, Bob jest już martwy, może uniknęlibyśmy tej części z przyszłym tatusiem i kijem bejsbolowym? Proszę?… :<
Nic to, solidny początek sezonu. Jak zwykle pozostawia w niedosycie, ledwo co muskając wątki większości postaci, ale przynajmniej została wyznaczona trajektoria lotu dla większości z nich. Sasha musi dostać w tym sezonie więcej czasu ekranowego, może go dzielić z Maggie, nie pogniewam się. Bromans Ricka i Daryla wciąż jest silny i piękny. Bromans Ricka i Morgana pięknie się zapowiada. Och, no i ta horda zombie. Horda zombie też się pięknie zapowiada. I okej, wiem, że prawdopodobnie nikt nie odstrzeli Carlowi twarzy, z tego samego powodu, dla którego nikt nie uciął Rickowi dłoni, ale domyślam się, że przyszły odcinek zaserwuje nam sporo nerwów związanych z nim i Judith. Także yay, nie mogę się doczekać kolejnej dawki badasserii.