10/23/2015

The Walking Dead 6x02 || JSS


PRZEPRASZAM :X

!SPOILERY!

Biedna Enid, musiała patrzeć jak zombie zajada jelita jej rodziców. Ale że zadam takie głupie pytanie… gdzie środek tej sekwencji? o.ó Bo ja bym chętnie zobaczyła, jak a) jej rodzice poświęcają życie by ją uratować lub b) Enid jest badassem i sama się ratuje. Nie od traumy, co prawda, ale wszystkiego mieć nie można i–

–nieważne, TO ANTHO–O MÓJ BORZE, ENID ZJADŁA ANTHONY’EGO D:

Also, ktoś tu tęskni za hashtagami. Przepraszam, ale strasznie durny ten wątek. JSS? Enid, stop trying to make JSS happen, it’s not going to happen.

O nie, smak papryki, okropieństwo, nieprawdaż bohaterko, której imienia nie znam i za chwilę nie będzie to miało żadnego znaczenia? Nie mogę sobie wyobrazić gorszego scenariusza, jaki mógłby się rozegrać w świecie opanowanym przez zombie. No, jedyną tragedią na miarę paprykowej zupy jest brak maszynki do makaronu. Ale to są już ekstremalne sytuacje. Tak ekstremalne, że aż abstrakcyjne. To miał na myśli Lovecraft pisząc o źle tak złym, że aż niemożliwym do opisania: o braku maszynki do makaronu. Podczas zombie apokalipsy. Yup.

Ha! Burn, Shelley, buuurn!

Dobra, dzieciak Jessie zaczyna być niepokojący z tym paskudnym nawykiem prześladowania Carol.

O proszę, kolejny dylemat wagi światowej: długość włosów Rona.

- Your dad was dangerous. | - Rick is dangerous! – prawda to! Ale tak ogólnie całkiem mi się podoba, jak prowadzą ten wątek i jak zachowuje się w tym odcinku Jessie: ma mieszane odczucia co do całej sytuacji. Bo zapewne kochała w jakiś pokrętny sposób męża, a przynajmniej kochała go na pewnym etapie życia, a takich emocji nie zostawia się ot tak ze sobą. Also: nie chciała, by jej dzieci zostały same. Chyba żaden rodzic tego nie chce, nawet jeśli druga połówka jest cokolwiek wątpliwej moralności. To mimo wszystko rodzic. Więc jasne, nie tańczyła na jego grobie z piórkiem w tyłku i nie była gotowa na konfrontację z Rickiem, to jest: nie była gotowa na zaakceptowanie tego, co zrobił. Zrozumiałe. Ale nie zamierza się rozsypywać na oczach dzieci – bo ktoś musi zachować siłę, z pewnością nie zrobi tego młodszy syn. Tym bardziej ten starszy angstujący. Nawet, jeśli można ten jego angst i nie-angst a zupełnie słuszny gniew zrozumieć, bo raz jeszcze: związki ofiar przemocy rodzinnej z oprawcami są skomplikowane. Także tak, żeby dłużej nie mieszać: podoba mi się, jak budują konflikt między Jessie a Ronem.

Maggie przejmuje schedę po ojcu, uczy innych uprawy warzyw! Maggie uczy Dianę jak poradzić sobie z utratą męża poprzez pielęgnowanie tego, co razem zbudowali, nie niszczenie w akcie bezsensownej zemsty, czy z żalu. Maggie jest taka mądra, i taka dobra, i taka silna i odważna i niech no tylko ktoś spróbuje ją skrzywdzić (ง'̀-‘́)ง  Also, propsy dla Diany za to, że nie ucieka przed zabrudzeniem rąk, nawet, jeśli jest to dopiero malutki kroczek. Mogą być z niej ludzie.

Tara i Eugene mają potencjał na cudne comic relief :D Bór raczy wiedzieć, jak bardzo się nam przyda w tym sezonie. Also, za to kochamy Tarę, bo tak pięknie dorosła od swojej pierwszej wyprawy w zombiakową dzicz. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że czasami jedyne, czego człowiek potrzebuje, to żeby inni w niego uwierzyli. I nieraz już dodała innym skrzydeł swoją wiarą w ich możliwości. Wspiera i stara się uczyć i radzić, ale nie traktuje przy tym protekcjonalnie: ot, Eugene i teraz Dennise. A Dennise zapowiadała się niezbyt ciekawie, ale bardzo miło mnie zaskoczyła pod koniec.

Lil Ass Kicker jak zwykle kradnie sceny swoimi minami ^_^ A Carl taki dojrzały! Lubi czy nie lubi Gabriela – Gabriel przeprosił i poprosił o pomoc, Carl mu tej pomocy nie odmówi. Ech, ciężko mi sobie przypomnieć ostatnimi czasy, dlaczego go kiedyś nie trawiłam :’) A Gabriela trochę mi szkoda. Tylko trochę. Mam miękkie serce i krótką pamięć :x

Wilki przybywają i kochani, znalazłam foreshadowing, który wcześniej nam umknął! Pamiętacie odcinek śmierci Tyreese’a? Oczywiście, że pamiętacie, to był fantastyczny odcinek. I – poprawcie mnie, jeśli się mylę – wtedy po raz pierwszy zobaczyliśmy zombie z „W” wyrytym w czołach. A pamiętacie audycję radiową? Wtedy byłam przekonana, że nawiązuje bezpośrednio do poczynań Ricków: … carrying out revenge attacks involving hacking innocents with machetes … burning down local prisons … No, być może nawiązywało to jakoś luźno do poczynań Rickowych, z pewnością pokazało to ich uczynki w nowym świetle, na mnie zdecydowanie poskutkowało. Ale! Ale nie to było głównym celem tej audycji, bo spójrzcie na pełne fragmenty:

At least 68 citizens of the republic have been killed in four deadly attacks along the main coastal district. The group has continued their campaign of random violence, moving across the countryside unfettered with the republic’s military forces in disarray.
…then terrorizing the village by night, carrying out revenge attacks involving hacking innocents with machetes and, in some cases, setting them on fire.
There have been troubling reports of cannibalism having broken out in refugee camps along the republic’s transportation corridor. And despite the string of victories by rebel forces, there are disturbing reports of increasing the brutality of their tactics including the wholesale destruction of villages, burning down local prisons, targeting of civilians, and even the widespread mutilation of children and young mothers. And this seems like only the beginning of their campaign that they label as an endless war against…

Checked, checked, checked and checked! Oh my, Andrew Lincoln opisał nam atak Wilków ponad pół sezonu temu!

Carl raz jeszcze błyszczy odpowiedzialnością i badasserią. Damn, jak ja lubię tego dzieciaka.

A Wilki są przerażające, imho bardziej, niż wszyscy poprzedni antagoniści. Gubernator? Socjopata największego kalibru, ale trzeźwo myślący. Planujący. Mordujący z premedytacją. Ale z jakimś tam celem. Terminus? Banda szwanych kanibali, ale hej, byli obrzydliwi, bo chcieli przetrwać – moralność za życie. Zabijali dla mięsa. Grupa Joe? Banda popaprańców, ale znów: wszystko dla przetrwania. Ale Wilki? Wilki to banda maniaków żądnych krwi. Nie zabijają, by coś osiągnąć: zabijają, by zabijać. Czerpią radość z mordowania. Sceny, w których uderzali nożami czy maczetami w zwłoki swoich ofiar? Ciarki przechodziły po plecach. Czasem wydaje mi się, że TWD nie pokaże już nic bardziej brutalnego… WTEM!

No ale jeśli potrzeba było tej masakry, by Carol raz jeszcze uratowała dzień, nie mam nic przeciwko :D Damn, jaka Carol była cudowna w tym odcinku! I jak pięknie się zakamuflowała! Chociaż nieco mnie ten kamuflaż zestresował, tylko czekałam, aż ktoś ją przez przypadek postrzeli O.O Ale biedna, musiała zabić sąsiadkę, znów – mercy kill. Ale krew na rękach zostaje.

I okej, wiele scenariuszy sobie napisałam w głowie, ale tego, że wyje klakson wilkowej ciężarówki nie przewidziałam :D

Hej, Rafiki! :D

Dobra, pewnie sporo osób hejtuje gościa ze stróżówki za to, że nie chciał wracać, ale wiecie co? IMHO podjął dobrą decyzję. Nie jest przyzwyczajony do takich sytuacji. Prawdopodobnie by go zabili i dorwali się do karabinu, kolejne niepotrzebne śmierci. Jakmutam będzie o wiele bardziej użyteczny żywy, kiedy już go przeszkolą. Dobrze być świadomym swoich ograniczeń, bo brak tej świadomości zabija, o czym dosadnie przekonaliśmy się w poprzednim epizodzie. A tak, przynajmniej mógł zostać i w razie czego obronić Dianę, która jest figurą cholernie ważną – bo ludzie wciąż widzą w niej przywódcę. Jest ostatnim, co zapewnia tej społeczności jakąś iluzję stabilności i bezpieczeństwa, bez niej wszystko może się posypać bardzo szybko i z rumotem.

A Morgan i te jego spojrzenia pełne dezaprobaty… ugh. Czas na niepopularną opinię: zaczyna mnie drażnić. Wiecie, Tyreese’a można było jeszcze zrozumieć, nie mógł wiedzieć, do czego doprowadzi jego akt litości. Ale Morgan? Facet wchodzi do miasteczka skąpanego w krwi jego ludzi, widzi, jak Wilki mordują niewinne, nieuzbrojone osoby, widzi, do czego są zdolne, widzi, jak niebezpieczna i nieprzewidywalna grupa to jest… i jego sposobem na rozwiązanie tego problemu jest posłanie ich w drogę, hej ho, na szlak powrócić czas? Jaja sobie ze mnie robicie? I jeszcze ma czelność potępiania Carol za to, że staje w obronie niewinnych? Nawet nie ludzi z Alexandrii, bo hej – zabijając bandę morderców uratowała ich kolejne potencjalne ofiary. Bo Wilki się nie zmienią, będą dalej mordować dla przyjemności. Więc teraz pytanie: co tak naprawdę robi Morgan? Zachowuje wyższość moralną dzięki temu pacyfistycznemu podejściu do sprawy? Czy po prostu umywa własne ręce? I czy puszczenie mordercy wolno, bo róbta co chceta, mnie w to nie mieszajta jest tutaj moralnie właściwym wyborem? Kurczę, mnie ta polityka martwienia się jeno czystością własnych dłoni i sumienia kojarzy z polityką pewnej instytucji, której nazwy nie będę tutaj wymieniać, w końcu przyszliśmy się tu rozerwać, nie szarpać nerwy.

Biedny Carl, musiał zabić człowieka. Ale hej: musiał to zrobić, by ocalić Rona. Który nie jest co prawda zbyt udanym egzemplarzem, ale przynajmniej nie morduje ludzi za pomocą maczety, więc z dwojga złego… Moralne wybory, c’nie? Jest taki jeden, co powinien wziąć z niego przykład. Ale tak ogólnie… przypomnijcie mi, dlaczego Ron wciąż żyje? o.ó I co gorsza, pewnie długo go jeszcze nie odstrzelą, stanie się drugą Beth – nie dość ważna, by ją pisać, ale zbyt blisko ważnych postaci, które nie będą miały w najbliższych odcinkach czasu na żałobę. Toteż Beth v2.

I hej, Jessie pokazała klasę! No, nie klasę, bardziej pazur. Powiem tak: prowadzą ją różnie. Ale naprawdę nie obrażę się, jeśli wprowadzą kolejną silną bohaterkę. W końcu TWD ma piękną i barwną historię świetnego rozwijania postaci, które początkowo zdawały się nieciekawe. Trzymam za nią kciuki.

I biedny Aaron, będzie się teraz obwiniał D:

W każdym razie: fantastyczny odcinek. Trzymał w napięciu, porażał brutalnością. Tyle Carol <3 ale="" bo="" bohaterek="" cej="" ci="" czasie="" doczeka="" drodzy="" e="" i="" jak="" jednym="" knie="" kobiety="" kolejnego="" maggie.="" miejscu="" mog="" na="" nie="" o="" odcinka.="" p="" pi="" poprosz="" poza="" przysz="" rosity.="" rozmawiaj="" samym="" scenarzy="" si="" sob="" sobie="" spraw="" tak="" tary="" tego="" tym="" w="" wi="" z="" zdajecie="" ze="" zwykle="">